Stary przepis na nowy związek
Ona piękna i młoda, koniecznie głupiutka. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, a także głodna życia, choć zagubiona. On dojrzały, człowiek zawodowego sukcesu, zdecydowanie stabilny finansowo, nieco zblazowany, związkami - rozgoryczony. Czy są dla siebie stworzeni? Niekoniecznie, obserwowaliśmy to jako widzowie już wiele razy, ale i tak budzą naszą ciekawość - a może tym razem się uda?
Tym bardziej, że wszelkie opozycje, niedopasowania (wynikające w tym układzie z niedoszacowania) budują napięcie, więc dla opowieści stanowią idealny punkt wyjścia. Tak jest też w „Wywiadzie”, którego tekst oparto na scenariuszu filmu holenderskich twórców filmowych Theo van Gogha i Theodora Holmana pod tym samym tytułem. Większość z widzów mogła zetknąć się z amerykańską wersją dzieła, w którym postaci niedopasowanej pary kreowali, znakomicie, Steve Buscemi i Sienna Miller (2007 rok).
Na scenie Sali Suwnicowej Klubu Żak, w poniedziałek, 9 grudnia 2024 r. „na role” ścigali się z nimi aktorzy związani z Gdańskiem - Katarzyna Borkowska (Teatr Wybrzeże) i Jakub Firewicz (były aktor Teatru Powszechnego). A nad całością reżysersko panowała Anny Kociarz (również Teatr Wybrzeże).
Ta para nas zaskoczy
Punktem wyjścia dla dramatycznej potyczki, mającej również spory potencjał komediowy, „pary nie do pary” jest w „Wywiadzie” Theo van Gogha spotkanie bohaterów, którzy pochodzą z różnych światów. Van Gogh znany był z tego, że jako artysta zauważał i piętnował nierówności, w sztuce opowiadał się za słabszymi, a za takie uznawał kobiety. Pisząc więc scenariusz filmu zrobił kilka założeń, m.in.: „mają być trzy zwroty akcji i ona musi wygrać.”
Ona - to Katja. Ma 25 lat i najlepsze silikonowe piersi w show biznesie, o czym rozpisuje się bulwarowa prasa, a jej kreacje nie wykraczają poza seriale telewizyjne i filmy klasy B. Tyle wie o dziewczynie dziennikarz, który przychodzi przeprowadzić z nią wywiad. Jest nieprzygotowany i wściekły, bo zlecenie narzucił mu szef, a przecież Pierre to fachowiec. Zajmuje się tylko poważnymi tematami - polityką, wojnami, a nie celebrytkami. Ale czy będąc „kimś” ma prawo poniżać kogokolwiek, zupełnie go nie znając?
Katja (Katarzyna Borkowska) wciągnie więc partnera w grę, żeby wytrącić go z wyższościowej postawy i zmusić do szacunku. To nowoczesna dziewczyna, która zna reguły gry życia na popkulturowym topie. Wrażliwa, ale czujna zarazem, bo wie, że obecność w mediach wymaga gruboskórności. Czasem zepsuta, czasem waleczna, potrafi na krótką chwilę opuścić gardę, lecz gdy już myślimy, że niebezpiecznie się odsłania - udowadnia, że potrafi o siebie zadbać.
Przy jej zmiennej taktyce, nawet korespondent wojenny wydaje się być bezbronny. Początkowo zirytowany, potem zaskoczony Pierre, daje się dziewczynie uwodzić, wybijać z rytmu, ale jak się wkrótce okaże - nie traci przy tym celu z oczu. A co może być celem dla wytrawnego dziennikarza? Temat na pierwszą stronę. No i cóż, że tym razem nie z kręgów politycznej sensacji?
Zanim jednak dowiemy się, czy Pierre jest rzeczywiście fajnym, doświadczonym mężczyzną, który wiele w życiu przeszedł, a ona wulgarną celebrytką z silikonem pod skórą, kilka razy, zgodnie z pragnieniem autora, zmienimy zdanie. I nawet to kto wygrał, nie ma takiego znaczenia. Ważna jest strategia i precyzyjnie przeprowadzona potyczka.
Przed wschodem słońca na huśtawce we dwoje
Pierwowzoru takiej pary należy szukać zapewne w greckim micie o tęsknotach Pigmaliona i Galatei, który to schemat przez lata patriarchatu sprawdzał się doskonale. W literaturze, na scenie, a także w życiu, takich przykładów znajdziemy wiele. Od sztuki G.B. Shawa „Pigmalion”, wielokrotnie sfilmowanej, po związek Marilyn Monroe i Arthura Millera: kwiaciarka i profesor, symbol seksu i uznany dramaturg, bądź jak w gdańskim czytaniu - aktoreczka i dziennikarz polityczny.
Naczelną zasadą układu jest, że intrygujące napięcie pojawia się na styku różnic: wieku, klas, pozycji zawodowej, towarzyskiej, tylko że pozycję wyższą zajmuje zawsze mężczyzna.
Na przestrzeni lat, relacje tych dwojga na deskach teatru u ekranach kin przybierały różne odcienie intensywności, w zależności od wrażliwości twórców, ich odmienności kulturowej i postępujących zmian społecznych. Od „Dwojga na huśtawce” (1962 r.) po „Przed wschodem słońca” (1995 r.). Subtelne echa mitu dostrzeżemy zarówno w „Spragnionych miłości” Wong Kar-Waia (2000 r.), jak i w ujęciu pikantnym u Polańskiego, w filmie „Wenus w futrze” (2013 r.).
U van Gogha (film holenderski powstał w 2003 roku, a amerykański remake w 2007), Ona się emancypuje, a Jego zasoby i megalomania tracą na atrakcyjności. Mit ewoluuje.
Gdańska interpretacja
Wróćmy jednak do Gdańska i Żaka. Katja w interpretacji Katarzyny Borkowskiej jest znakomita - prowokuje, skrzy dowcipem, szokuje zmianami nastroju. Aktorce udało się wykreować pełnokrwistą, dynamiczną postać, o której aktorzy mówią: „nie czuć papierem”. Jej energia przykrywa nawet chwilami bardziej statyczną postać Pierra (Jakuba Firewicza). Mimo formy czytanej, Borkowska i Firewicz zaprezentowali pełne pasji aktorstwo. Widać, że byli doskonale osadzeni w rolach, a drobne wpadki wynikające z manewrowania scenariuszem przykrywali z refleksem. Nietrudno nam było uwierzyć w postaci, za perypetiami których podążaliśmy bez wytchnienia przez godzinę.
Dobre tempo spektaklu to również zasługa reżyserki Anny Kociarz, której rola nie ograniczyła się do analizy tekstu z aktorami. Kociarz zaproponowała minimalistyczną, lecz czytelną scenografię, skróconą dla większej przejrzystości wersję oryginału i ruch na scenie. Wprawiła w niego aktorów nie bacząc na trzymane przez nich w dłoniach scenariusze. A trzeba przyznać, że przekładanie kartek w taki sposób, żeby nie wypaść z roli wymaga od aktorów nie lada skupienia.
Kto wygrał w potyczce tych dwojga nie zdradzę, i chociaż takich par poznaliśmy w literaturze już wiele, wielka szkoda, że nie można ich powtórnie zobaczyć. Tego zdania byli również widzowie, którzy zostali po spektaklu na spotkaniu z artystami i zadawali, wyraźnie poruszeni, wiele pytań. Aż się prosi, by jakiś teatr przyjął pod swój dach ten projekt, bo to gotowy materiał i na pewno znajdzie swoją publiczność. Na szczęście kurator projektu Mirosław Baran pożegnał widzów tegorocznej edycji PC Dramy obietnicą kontynuacji projektu PC Drama i nowych emocji już w styczniu.
Anna Umięcka