PC Drama / 27.10.2025 / g. 19.00 /
REALITY SHOW(S). KABARET O RZECZACH STRASZNYCH
autor: Przemysław Pilarski | reżyseria: Michał Rzepka | obsada: Justyna Bartoszewicz, Robert Ninkiewicz i Jakub Nosiadek
Na to nigdy nie jest się gotowym. Zmiany mają to do siebie, że burzą dotychczasowy ład, w którym niekoniecznie było nam źle. Oczywiście liczymy, że to „nowe” będzie lepsze, ale nie zawsze tak się dzieje. Obalenie komunizmu dało początek przemianom gospodarczym, które dla wielu okazały się szansą. Jednak nie dla wszystkich. Kapitalizm niektórych katapultował do finansowego Eldorado, innych wypluł na margines, w którym ledwo wiąże się koniec z końcem. Do tych drugich należy Bożena, tak przerażona biedą, której doświadczała wraz z mężem, że postanowiła od niej uciec za wszelką cenę. Dlatego zamknęła się… w domowej meblościance, którą uczyniła oazą bezpieczeństwa, azylem i przestrzenią odizolowaną od rzeczywistości. Jedynym jej łącznikiem ze światem zewnętrznym stał się jej mąż (nieprzypadkowo w sztuce Przemysława Pilarskiego zwany Sąsiadem). „Reality show(s). Kabaret o rzeczach strasznych” mieści jednak więcej historii niż tylko losy małżeństwa nieszczęśliwego Sąsiada z pogrążoną w depresji i fobii społecznej Bożeną. To również posępna i siłą rzeczy upiorna pocztówka z Holokaustu – zwrot ku przeszłości i odnajdywanie śladów (po)żydowskiej obecności w naszej codzienności, co szczególnie obecne jest właśnie w Warszawie, będącej miejscem akcji tej sztuki. Autor wybrał formę programu typu reality show, które karmią się emocjami i ludzkimi dramatami podnoszącymi im oglądalność. Współgra to z poznawaną przez nas – publiczność takiego programu – historią Bożeny i Sąsiada. Jest kącik artystyczny (taniec i piosenki wykonywane przez obojga), jest czas na głębszą ekspozycję bohaterów, dzięki czemu poznajemy ich motywację czy oglądamy rekonstrukcję początku ich znajomości. Śledzimy więc ich dramat niczym film obyczajowy. Motyw takiego show ukazany na teatralnej scenie jest jednak już bardzo ograny i pomimo wysiłków aktora Jakuba Nosiadka, by było i strasznie, i śmiesznie – rama ta raczej niewiele wnosi do przywołanej tragikomicznej opowieści.
Reżyser czytania tej PC Dramy Michał Rzepka skoncentrował się na wątku Bożeny i Sąsiada, częściowo rozmywając kontekst Warszawy jako zbiorowego pomnika żydowskiej kaźni. Ten ostatni wątek właściwie zastępuje bardzo ostro skontrastowanymi obrazami z czasów II wojny światowej i tym, jak Auschwitz odbierane jest dzisiaj. Widzimy więc rzeczywistość obozu koncentracyjnego, zagłodzonych więźniów lub stertę ciał, by po chwili w kolejnym kadrze projekcji obserwować młodych ludzi robiących sobie w tej przestrzeni selfie z tzw. dzióbkiem lub nagrywających TikToka na torach, którymi transportowano więźniów. Rozdźwięk między powagą i szacunkiem do ofiar a rozrywką, którą w pewnym sensie stanowi wizyta w muzeum, jest rzecz jasna w pełni zamierzona. Za pomocą takich klisz reżyser podkreśla agresywno-opresyjny charakter wiadomości, które na co dzień do nas trafiają, odpowiednio „podkręcone” przez media. Bożena jest przykładem osoby, którą napływ takich wiadomości zdecydowania przerasta, dlatego zamyka się w sobie. W Japonii stan takiego wycofania społecznego na czas dłuższy niż sześć miesięcy określany jest mianem „hikikomori” – zjawisko to doczekało się literatury i szeregu analiz japońskich psychiatrów. Justyna Bartoszewicz gra bohaterkę czytania z dużą empatią. Jej szokująca izolacja to forma buntu, ale też świadomą decyzja o samostanowieniu o sobie i swoim ciele w bardzo niepewnych czasach. W najbardziej brawurowym momencie aktorka gra i śpiewa, inspirując się wielkim przebojem Tiny Turner. Bohaterka wycofuje się z życia na praktycznie wszystkich poziomach, co obejmuje też wycofanie z życia małżeńskiego, więc sfrustrowany mąż staje się przede wszystkim dostarczycielem jedzenia i w najlepszym razie towarzyszem rozmowy, ale przez meblościankę. Ubrany w dres Robert Ninkiewicz kreuje Sąsiada na prostego człowieka, który w pierwszych chwilach show wychodzi na niezdarnego głupka – trzeba mu suflować kwestie, podopowiadać gdzie stanąć i co zrobić. W czasie programu telewizyjnego postać ta ewoluuje, a bohater zaczyna rozumieć, że za „pomocnymi” radami Prowadzącego (wspomniany Jakub Nosiadek) kryje się okrucieństwo, jakim sterują słupki oglądalności reality show. Nie raz i nie dwa chce przerwać ten cyrk, ale wciąż wraca do tego dziwacznego układu, w którym jest ofiarą losu, opiekując się żoną z własnego wyboru ukrywającą się przed światem w domowym meblu. Autor sztuki zastawia na jej odbiorców pułapkę, bo pozostawia nas w silnej konsternacji, dokonując finałowej „konfrontacji” Sąsiada z Bożeną. To otwarte pytanie o silę autosugestii, mechanizmów wyparcia, kurczowego trzymania się swojej wersji wydarzeń, nawet jeśli nijak nie przystaje ona do rzeczywistości.
Michał Rzepka wnikliwie wczytał się sens sztuki Przemysława Pilarskiego i w dużym uproszczeniu, narzuconym choćby przez krótką pracę z aktorami, zainscenizował sytuację sceniczną. W Sali Suwnicowej Klubu Żak postawiono więc meblościankę, która oddziela mniej więcej jedną trzecią sceny od reszty – tam swoje siedzisko ma Bożena. Reszta to przestrzeń zajmowana przez Sąsiada i Prowadzącego. Za nimi jest ekran projekcyjny, na którym, poza wspomnianymi zdjęciami z czasów Holokaustu i współczesnej muzealnej rzeczywistości, widzimy kilka obrazów „ilustrujących” życie bohaterów. Reżyser zrezygnował z tytułowego Kabaretu Żydzi, powierzając tę rolę Prowadzącemu. Mocno ograniczony został kontekst warszawski, a środek ciężkości przeniesiono na wątek obyczajowy, co Michał Rzepka wyjaśniał w rozmowie moderowanej przez prof. Wojciecha Owczarskiego po czytaniu, na której zostało niewiele osób. Niska frekwencja podczas rozmowy jest zapewne efektem tego, że zarówno aktorzy czytania, jak i reżyser zadbali o mocno uteatralizowaną formę i czytelny przekaz. W efekcie spójne i jednoznaczne czytanie właściwie nie wymagało komentarza.
